Panie serwisancie…
- lip
- 10
- Napisane przez Tomasz Ozimek
- Napisane w Blog serwis komputerowy Toruń
Panie serwisancie… potrzebne wsparcie. Powiem otwarcie, że w laptopie jest zwarcie.
Los, jaki spotkał naszego dzisiejszego bohatera — Lenovo Z570, był wyjątkowo nieprzychylny. Usterka (prawdopodobnie?) dość powszechna i standardowa przerodziła się w awarię całkiem konkretnych rozmiarów. Wszystko to za sprawą nierozwagi, którą wykazał się właściciel laptopa. Fortuna w tym przypadku koła nie zatoczyła, w myśl jakże cenionego przez nas Prawa Murphy’ego, które dotyczy elektroniki:
„jeżeli wydaje się, że wszystko działa dobrze, to z pewnością coś przeoczyłeś”.
Wszystko ma swój początek i koniec. Ta historia również. Zaczęło się od porannego telefonu:
– Szanowni Państwo, mojego laptopa spotkała awaria – z przekonaniem rzucił klient.
– Zamieniamy się w słuch – namawiamy do szerszego opisu problemu.
– Lenovo, przestał się włączać. Wymieniłem płytę główną i w dalszym ciągu występuje podobny efekt! – żali się rozmówca – W czym może leżeć problem? – z nadzieją podpytuje.
– W takim przypadku należy sprawdzić wszystkie komponenty, bez szczegółowej diagnozy oczywiście trudno wyrokować – otwarcie odpowiadamy – Zapraszamy ze sprzętem. Chętnie poczynimy oględziny
– zachęciliśmy do wizyty serwisu, aczkolwiek intuicja nam podpowiada, że dostaniemy twardy orzech do zgryzienia.
W trakcie dialogu próbowaliśmy również dowiedzieć się, co skłoniło właściciela laptopa do podjęcia decyzji o tak kosztownej formie eliminacji usterki, jaką jest wymiana płyty głównej. Jak się okazało, „nowy”, sprawny komponent udało się okazyjnie zakupić na znanym portalu aukcyjnym. Własnoręcznie przeprowadzona naprawa miała zrównoważyć koszty. Oczywiście w pełni rozumiemy intencje użytkownika. Niestety brak doświadczenia okazał się zgubny w skutkach.
Laptop trafił do nas z następującymi objawami:
– nie włącza się, brak reakcji na zasilanie,
– wcześniej sporadycznie startował, ale nie wykrywał drugiej kości pamięci RAM.
Po dokonaniu oględzin zewnętrznych dostrzegliśmy, że brakuje jednej śruby. Pozostałe noszą znaczne ślady demontażu przy użyciu nieodpowiednich narzędzi.
Nic jeszcze nie zwiastowało katastrofy.
Następnie zdemontowaliśmy klapkę, która chroni dostęp do dysku twardego, pamięci RAM i karty WLAN. Od razu zwróciliśmy uwagę, że jedna z kości pamięci jest źle wpięta w slot. Potem wzrok skierowaliśmy w stronę układu odpowiedzialnego za dostęp do sieci bezprzewodowej. Jedna z anten luźno spoczywała sobie obok karty Wi-Fi. Przyczyna – wyrwane gniazdo antenowe. Powód – zbyt energiczne szarpnięcie wtyczki, użycie nieodpowiednich narzędzi. Skutek – zmniejszenie stabilności połączenia, spadek sygnału. Jakie mamy możliwości skutecznej naprawy? Gniazdo można ponownie wlutować, jeśli nie zostały uszkodzone pola lutownicze. Kartę WLAN można oczywiście całkowicie wymienić – cena jest uzależniona od wspieranych standardów, unikatowości itd. (koszt modułu z demontażu zaczyna się od kilkunastu złotych + wysyłka). Problemy sprawiają notebooki HP czy DELL, gdyż występuje duży kłopot z kompatybilnością elementów (kłopot komunikuje BIOS w trakcie procedury testowej POST i w skrajnych przypadkach nie można jej dokończyć, co skutkuje brakiem możliwości uruchomienia komputera). W katastrofalnych przypadkach antenę można przylutować bezpośrednio do ścieżek, jeśli wyprowadzenia lutownicze zostały doszczętnie zdewastowane.
Gdy już „dodłubaliśmy się” – (dosłownie!, gdyż walka z wyrobionymi główkami od śrub nie należy do najprzyjemniejszych czynności) – do płyty głównej postanowiliśmy dokładnie się jej przyjrzeć. Zabieg ten okazał się strzałem w dziesiątkę. Niemalże wszystkie niedopatrzenia, które miały wpływ na pracę komputera, widoczne były gołym okiem.
Płyta główna, którą samodzielnie zamówił i zamontował nasz kontrahent, w sposób istotny różniła się od tej pierwotnie zainstalowanej. Wyposażona była jedynie w zintegrowany układ graficzny Intel HD Graphics 3000, a płyta montowana fabrycznie dodatkowo posiadała układ dedykowany NVIDIA GeForce GT 520M. Cały szkopuł w tym, że podczas montażu wykorzystano układ chłodzenia z uszkodzonej płyty głównej, który (mówiąc delikatnie) zupełnie nie spełniał swojego zadania (odprowadzanie ciepła z poszczególnych układów), a także powodował zwarcie.
Po pierwsze, nie dochodziło do prawidłowego styku z układem graficznym Intela. Gołym okiem dostrzegliśmy, że zaniedbano tą niezwykle istotną kwestię. Szczelina pomiędzy rdzeniem, a miedzianą podstawą radiatora była na tyle duża, że nawet zastosowanie thermopadu (musiałby mieć około 2mm) mogłoby okazać się mało efektywne.
Po drugie, zbagatelizowano fakt, że aluminiowa część radiatora, która niegdyś odbierała ciepło z rdzenia grafiki NVIDII i jej pamięci, na świeżej płycie głównej zupełnie się „nudziła i literalnie plażowała”. Wszystko byłoby w porządku, gdyby to wylegiwanie się faktycznie odbywało się na gorącym piasku. Pech chciał, że miejsce, choć wydawało się puste i odludne, okazało się skupiskiem małych kulek – gremlinów rozrabiaków :).
Kuleczki, o których mowa to pola lutownicze, do których montuje się układy elektroniczne w technologii BGA. W bogatszej wersji laptopa do wyprowadzeń przylutowany byłby, wspomniany wcześniej, dedykowany chip NVIDIA GeForce GT 520M. Złośliwcy nie próżnowali i postanowili zabawić się kosztem właściciela laptopa. Według wszelkiego prawdopodobieństwa, po bliskim spotkaniu kulek z aluminiową podstawą układu chłodzenia, dochodziło do zwarcia.
Chochliki udało się spacyfikować przy użyciu taśmy izolacyjnej. Zabieg prosty i co najważniejsze skuteczny.
Do rozstrzygnięcia, na deser (raczej obiad?), pozostawiliśmy sprawę czy:
– zrobić materiał o smażeniu jajek na grzejącym się układzie Intela?
Czy może:
– rzetelnie zaprezentować jak uchronić wspomniany chip Intela przed losem jaki spotkał córkę Stannisa Baratheona, bohatera serialu Gra o Tron (dla przypomnienia spalono Ją żywcem)?
Na szczęście dla Klienta, rozsądek wziął górę nad emocjami.
Do modyfikacji układu chłodzenia użyliśmy:
– miedzianej blaszki o grubości ok. 1,5mm,
– kleju o odpowiedniej charakterystyce termicznej (temperatura topnienia powyżej 150 stopni C) i właściwościach izolatora elektrycznego,
– pasty termoprzewodzącej o podwyższonym standardzie (powyżej 8 W/mK),
– szczypty magii.
Wyszło idealnie. Temperatury odnotowane na rdzeniu pod maksymalnym obciążeniem nie przekroczyły 65 stopni C. Poniżej prezentujemy efekt naszej pracy.
Niestety przy pierwszych próbach uruchomienia laptopa ujawniła się kolejna zagwozdka. Laptop miał problemy z poprawnym zainicjowaniem procedury testowej POST. Na szczęście pomogło „oklepane” zaprogramowanie kości BIOS sprawdzonym WSADem. Jednakże, aby nie zanudzać, naprawę z użyciem programatora zaprezentujemy w niedalekiej przyszłości.
Jaki nasuwa się wniosek po przebrnięciu przez tę niecodzienną przygodę. Doceniamy odwagę, którą podejmują domorośli majsterkowicze. Niestety nawet najprostsze formy napraw, jakimi są wymiany elementów, wymagają nadzwyczajnej ostrożności i rozumności w działaniu. Przestrzegamy przed zbyt pochopnymi poczynaniami. Polecamy również przestudiowanie naszego Ipsumowego bloga, gdzie staramy się dzielić doświadczeniem zdobytym na „zakręconych” przypadkach.
Zapraszamy do odwiedzin.
Najfajniejszy serwis laptopów w Toruniu :)
Opracowanie: DW
Kontakt
Ipsum Tomasz Ozimek, Dawid Wiśniewski s.c.
ul. Kozacka 17-19
Biuro czynne w godzinach: 9 - 18 oraz
w soboty 9 - 13
✆ 56 681 12 16
✆ 602 482 577
✆ 531 091 670
ipsum.komp@gmail.com
Na blogu
- Czyszczenie i konserwacja konsoli PlayStation 4 PRO – ciekły metal 28 listopada 2023
- PS5 – Regeneracja ścieżek po wyrwanym gnieździe. 19 listopada 2023
- Lenovo T470s – używane laptopy poleasingowe Toruń 23 sierpnia 2022
- Montaż komputera PC – tym razem z podzespołów klienta 23 kwietnia 2022
- Lenovo T460s – używane laptopy poleasingowe Toruń 11 lutego 2022