Projekt HP – czyli wiosenne wariacje na temat bycia Vintage.
- maj
- 03
- Napisane przez Tomasz Ozimek
- Napisane w Blog serwis komputerowy Toruń
Bez szczególnej złośliwości i zupełnie subiektywnie uważam, że firma HP swoje najlepsze lata ma już za sobą. Gwoli wyjaśnienia: stwierdzenie to dotyczy jedynie segmentu komputerów przenośnych – absolutnie nie przekreślam dokonań firmy na innych poletkach technologicznych z produkcją urządzeń medycznych i naukowych włącznie. Firma HP, wcześniej utożsamiana z produktami stricte biznesowymi, w 2002 roku przejęła swojego konkurenta: firmę Compaq Computers, wkraczając dzięki niej na rynek produktów budżetowych (podobny zabieg został zastosowany przez firmę Acer – z analogicznym przejęciem firmy Packard Bell).
Nie wiem, czy to specyfika rynku polskiego, lecz od kilku lat linie produktów HP serwowane w sieciach handlu detalicznego charakteryzują się niską jakością, wysoką awaryjnością i niekoniecznie konkurencyjną ceną w stosunku do rywali. Spore zamieszanie powoduje również krótki termin gwarancji producenta oferowany na komputery przenośne i stacjonarne tej marki. Gros modeli posiada jedynie ograniczoną gwarancję roczną producenta, podczas gdy termin dwóch lat jest niejako standardem. Obecnie high-endowe modele koncernu są towarem niszowym, a logo firmy – rzadko już widywane (zarówno na sklepowych półkach, jak i biurkach konsumentów).
Nie jestem sceptycznie nastawiony do idei marki HP. Doceniam szczególnie aspekt związany z opracowaniem i wprowadzeniem na rynek 3,5″ dyskietki o pojemności 1,44 MB i napędu do niej (przy współpracy z firmą SONY). Uważa się też, że to właśnie HP dała początek Dolinie Krzemowej. Sięgając pamięcią do moich doświadczeń z laptopami wyprodukowanymi przez koncern to zawsze pozostawiały one pozytywne wrażenie zarówno w kwestii technicznej, praktycznej, jak i wizualnej. Nie ukrywam, że wzornictwo stosowane w dzisiejszych maszynach zazwyczaj mi nie odpowiada, a wygląd laptopa bliski ideału reprezentują notebooki klasy biznes z roczników 2005-2008.
Jeśli samochody rozwijałyby się takim samym cyklem co komputery, Rolls-Royce kosztowałby dzisiaj sto dolarów, przejeżdżał milion mil na galonie benzyny i eksplodował raz do roku, zabijając każdego w środku – Robert X. Cringely
Bohaterem dzisiejszego wpisu został laptop HP NX6110 z przełomu lat 2006/2007. Jest typowym reprezentantem ekonomicznej linii biznesowej – powielanej przez kilka kolejnych sezonów, kiedy to zmieniano jedynie konfigurację i wielkość panelu LCD. Według wielu opinii wyszukanych na forach internetowych model był bardzo udany, wytrzymały, wyjątkowo lubiany przez dystrybucje Linux-owe. Do dziś czasami widuję przedstawicieli handlowych przechadzających się lub siedzących przy charakterystycznym, kanciastym kadłubku NX.
Wymieniony wcześniej egzemplarz NX-a wpadł w nasze ręce (serwis i naprawa laptopów Toruń) zupełnie przypadkiem, dzięki jednemu z zaprzyjaźnionych klientów, który to wyszperał okaz na portalu ogłoszeniowym tablica.pl. Sprzęt na sprzedaż był wystawiony jako uszkodzony – z niską ceną ostateczną, w zasadzie groszową. Przez sympatię do klienta, wręcz hobbystycznie podjęliśmy się wykonania czyszczenia, konserwacji, sprawdzenia i ewentualnej reanimacji staruszka. Założenie klienta było proste – doprowadzenie notebooka do stanu używalności przy jak najmniejszych nakładach finansowych. Z racji wieku laptop miał docelowo służyć jako przeglądarka internetowa oraz maszyna do pisania dla osoby starszej.
Pierwsze wrażenie trudne do opisania. Znany kształt obudowy, logo producenta i oznaczenia były skrzętnie ukryte pod warstwą kurzu i brudu. W zestawie była oryginalna bateria oraz zasilacz. Przy pierwszej próbie uruchomienia mina nam zrzedła raz jeszcze – laptop w ogóle nie zareagował na podłączenie do zasilacza oraz próbę uruchomienia. Kolejnym krokiem zatem była weryfikacja sprawności zasilacza. Całość podłączyliśmy powtórnie stosując tym razem dedykowany zasilacz uniwersalny. Efekt – laptop rozpoczął proces ładowania oraz uruchomił się. Mogliśmy dostać się do panelu BIOS. Wszystkie podzespoły odmeldowały się poprawnie za wyjątkiem dysku. Zapadła decyzja o demontażu.
Wynik inspekcji potwierdził nasze obawy – w laptopie brak było seryjnie zamontowanego dysku twardego. Pierwsza myśl: to drobnostka. Po chwili refleksja. Dysk starszego typu = ATA = mała dostępność = stosunkowo wysoki koszt zakupu (ok. 100 złotych na portalu Allegro za dysk w wersji 40-60 GB, niekoniecznie nowy). Kolejnym niuansem była konieczność podłączenia dysku z zastosowaniem specjalnego adaptera (konektora – nie mylić z ramką dysku – oryginalnego patentu firmy HP – mającego na celu jedynie utrudnić życie serwisantom ;)), którego również brakowało w komorze dysku (szybki rekonesans: koszt od 40 do 80 złotych za używany plus potrzeba zorganizowania ramki dysku bądź ekwiwalentu w postaci innego mocowania). Jako, że potencjalny koszt zakupu nośnika na starcie byłby 3 razy wyższy niż zakup naszego zestawu, odłożyliśmy ten problem na bok – do późniejszej decyzji właściciela.
Do poprawnego uruchomienia sprzętu użyliśmy „lekkiej” (o małych wymaganiach sprzętowych, lecz o pełnej wartości użytkowej) dystrybucji LINUXA. Wersja systemu to SLAX. Całość zainstalowana na zewnętrznej pamięci masowej (zwykły pendrive USB) jako tzw. Live Cd. Nie generuje to potrzeby posiadania dysku, system uruchamia się z pamięci zewnętrznej współdzielonej z potencjalnymi w dalszym toku użytkowania zainstalowanymi bądź skopiowanymi danymi. Oznacza to, że śmiało można zapisywać własne teksty, projekty, zdjęcia oraz pliki pobierane z internetu, a wprowadzane zmiany zostają zapisane, dzięki czemu konfiguracje i modyfikacje są przywracane przy następnym uruchomieniu, nawet jeśli system uruchamiany jest na innym komputerze.
Zaletą Linuxa w wersji Slax jest jego optymalizacja. Całość po zainstalowaniu na pendrive zajmuje jedynie 200 MB (!) miejsca na dysku – bez żadnego ograniczenia funkcjonalności oprogramowania. W dystrybucji znajdziemy pakiety sterowników podzespołów komputerowych (komponenty naszego NX 6110 zostały zainstalowane bez najmniejszych przeszkód) oraz przydatne programy: pakiet biurowy KOffice, Mozilla Firefox, KMail i inne pozwalające na pracę z systemem od razu po uruchomieniu.
Po przetestowaniu podzespołów i pozytywnie zaliczonym teście sprawności można było przystąpić do procesu demontażu reszty komponentów oraz zabiegu gruntownego czyszczenia notebooka – zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz. Nasz poczciwy HP-ek został skrzętnie odkurzony, wyczyszczony alkoholem izopropylowym, przedmuchany sprężonym powietrzem, a na koniec wręcz umyty i zdezynfekowany tak, by nowy właściciel mógł z przyjemnością przystąpić do użytkowania. Wymieniona została ponadto pasta termo-przewodząca na elementach radiatora w celu poprawy właściwości cieplnych zestawu.
Po naładowaniu baterii przystąpiliśmy do najprzyjemniejszej części procesu renowacji jakim jest test i sesja zdjęciowa na potrzeby artykułu. Poza niezaprzeczalnym urokiem jaki posiada bryła obudowy NX6110, warto wspomnieć o rzadko praktykowanej dzisiaj możliwości rozłożenia pokrywy matrycy zupełnie pod kątem 180 stopni. O ile w normalnym użytkowaniu funkcja ta raczej się nie przyda – to w momencie potrzeby korzystania z laptopa stojąc (na przykład podczas prezentacji, konferencji, wykładu) jest niezaprzeczalną zaletą.
Flagowy model HP w swej klasie na pewno docenić należy za klawiaturę – ergonomia podczas pisania, dźwięk klawiszy i przejrzystość zasługuje na najwyższą notę. Nowoczesnym rozwiązaniom stosowanym w klawiaturach wyspowych, gdzie klawisze nie posiadają ściętych boków mówimy: NIE :)
Sporo zamieszania w nasz światopogląd wprowadziła z kolei oryginalnie zamontowana bateria. Po pełnym cyklu ładowania – pozwoliła na dwugodzinną pracę z systemem, podczas przeglądania www, zdjęć, testowania podzespołów oraz edycji tekstów. Bez względu na to, czy jest to zasługa systemu Linux Slax, czy też braku tradycyjnego dysku twardego – wynik dla ogniwa 6-7 letniego jest iście zaskakujący.
Wracając z kolei do oryginalnego zasilacza – niesprawność jego była spowodowana brakiem właściwego połączenia w miejscu, gdzie kabel zasilający wychodził z zasilacza. Przy odrobinie dobrych chęci i sporej ilości taśmy izolacyjnej udało się kabel właściwie „nastawić” i tak oto w zasadzie tzw. domowym sumptem zasilacz pracuje do dnia dzisiejszego.
Podsumowując, z pełnym przekonaniem stwierdzamy, iż sprzęt z zaledwie 1.5 GHz jednordzeniowym procesorem na pokładzie oraz 512 MB pamięci RAM skutecznie radzi sobie z prostymi zastosowaniami domowymi. Pojawienie się pewnego dyskomfortu miało miejsce jedynie podczas przeglądania stron internetowych przeładowanych treścią i animacją w technologii Flash, co jest również bolączką komputerów o korzystniejszych i lepszych parametrach niż wspomniany HP. Obecna tendencja na portalach internetowych, którą od jakiegoś czasu obserwujemy jest typowym przykładem przerostu formy nad treścią, która de facto zmusza nas do inwestycji w nowe technologie. Zauważalnym problemem w prędkości działania stron internetowych nie są ograniczenia łącza podczas transmisji danych, lecz czas potrzebny na wczytanie się określonych treści witryny i zawartych w niej modułów oraz wtyczek multimedialnych (reklam).
Zgodnie z przesłaniem zawartym w jednym z poprzednich wpisów: Bajka o ko(m)pciuszku, czyli drugie życie sprzętu elektronicznego zachęcamy do wynajdywania ciekawych i unikalnych okazów zarówno we własnych domach, jak i na portalach internetowych pośredniczących w sprzedaży używanej elektroniki. Jak widać na przykładzie niniejszego artykułu dosyć tanim kosztem można stać się posiadaczem cząstki historii i bynajmniej nie traktować nabytku jako eksponatu muzealnego, lecz śmiało zagospodarować go i przeznaczyć do określonej pracy. Nie odwodzimy Państwa od zakupu nowych i zaawansowanych technologicznie rozwiązań – chcemy jedynie stworzyć alternatywę i ukazać potencjał – by każdy z nas miał możliwość wyboru i wyrażenia własnego ja – również na gruncie elektroniki użytkowej.
A dla spostrzegawczych (bądź krytykujących :)), którzy zauważyli już pomyłkę z odwróconym logo firmy Hewlett Packard na pierwszym zdjęciu – gwoli wyjaśnienia zabieg ten był zamierzony, ściśle związany z pewną anegdotą. Sytuacja ta miała miejsce w dużym sklepie z elektroniką użytkową. Do doradcy fachowego na dziale oferującym komputery przenośne podszedł klient, który to z rozbrajającą szczerością poprosił o pomoc w zlokalizowaniu sprzętu – i tu cytuję, zapytał: Gdzie są laptopy dy?
Kontakt
Ipsum Tomasz Ozimek, Dawid Wiśniewski s.c.
ul. Kozacka 17-19
Biuro czynne w godzinach: 9 - 18 oraz
w soboty 9 - 13
✆ 56 681 12 16
✆ 602 482 577
✆ 531 091 670
ipsum.komp@gmail.com
Na blogu
- Czyszczenie i konserwacja konsoli PlayStation 4 PRO – ciekły metal 28 listopada 2023
- PS5 – Regeneracja ścieżek po wyrwanym gnieździe. 19 listopada 2023
- Lenovo T470s – używane laptopy poleasingowe Toruń 23 sierpnia 2022
- Montaż komputera PC – tym razem z podzespołów klienta 23 kwietnia 2022
- Lenovo T460s – używane laptopy poleasingowe Toruń 11 lutego 2022